Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Pijany kierowca spowodował kolizję i uciekł – zatrzymali go policjanci

Data publikacji 06.05.2015

Policjanci z białostockiej drogówki zatrzymali pijanego kierowcę, który najpierw uderzył w jadący przed nim pojazd, a następnie nie zatrzymał się i uciekł. Badanie trzeźwości 36-latka wykazało blisko 3 promile alkoholu w jego organizmie. Okazało się także, że już wcześniej stracił prawo jazdy właśnie za jazdę „na podwójnym gazie”. Teraz za swoje skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie będzie tłumaczył się przed sądem.

Wczoraj wieczorem dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku dostał zgłoszenie o kolizji, do której doszło na ulicy Ciołkowskiego, gdzie jeden z uczestników zdarzenia odjechał. Na wskazane miejsce natychmiast pojechali mundurowi z białostockiej drogówki. Tam wstępnie ustalili, że w prowadzoną przez kobietę skodę, uderzyło rozpędzone renault, którego kierujący szybko odjechał z miejsca zdarzenia. Kobieta jechała razem z trójką dzieci. W pewnym momencie we wstecznym lusterku zauważyła, że jadące za nią renault szybko się do niej zbliża, jadąc z dużą prędkością. Natychmiast zjechała na pobocze, by uniknąć zderzenia z rozpędzonym samochodem. Mimo tego renault zahaczyło o tylny narożnik skody. Jego kierowca nie zatrzymał się i z dużą prędkością odjechał z miejsca zdarzenia. Z relacji świadków wynikało, że rozbity samochód mężczyzna najprawdopodobniej porzucił w pobliskim lesie i ucieka dalej pieszo. Mundurowi ruszyli w pościg za kierującym i chwilę później go zatrzymali, odnajdując również porzucony w lesie samochód. Na początku 36-latek nie przyznawał się, że samochód jest jego i że to on nim kierował. Próbował kłamać i zmieniał wersje wydarzeń. Policjanci ustalili także, że mężczyzna nie ma prawa jazdy, które stracił już wcześniej za jazdę „na podwójnym gazie”. Tym razem także był pijany – badanie trzeźwości wykazało blisko 3 promile alkoholu w jego organizmie. Teraz 36-latek za swoje skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie będzie tłumaczył się przed sądem.

Powrót na górę strony